W Sukhothayu mieszkamy w przeuroczym 99 Guesthouse. Mamy dosc przestronny pokoj na pietrze tekowego domu, w pokoju zaslane snieznobialymi przescieradlami lozka, a w oknach powiewaja rownie biale zaslony. Dom nalezy do wyjatkowo sympatycznej (nawet jak na ten kraj usmiechow) Naa, ktora jest przewodnikiem, wynajmuje pokoje, uczy angielskiego, a w weekendy prowadzi zajecia na uniwersytecie. Naprawde kochana kobieta, a za pokoj placimy jedynie 150 batow!
Nadal okropnie goraco, choc moze troszke mniej niz w ciagu ostatnich kilku dni... Jutro w nocy ruszam do Chiang Mai, kilkaset kilometrow na polnoc, mam nadzieje, ze bedzie chlodniej. Zbliza sie moj kurs gotowania i pobyt w swiatyni!
Zalaczam jedynie zdjecia w poziomie, bo zasysam je prosto z aparatu i nie moge przekrecic tych pionowych ;)
Dzis udalo mi sie skopiowac fotki z aparatu na pendrive, oto wiec zdjecia w pionie:





Piękne te rzezby słoni. Z czego są wyzrezbione?
OdpowiedzUsuń