Pierwszym przystankiem byl basen z woda z termalnych zrodel,
drugim wawoz,
a po dosc meczacej wycieczce i przepysznym obiedzie w Charlie and Lek przyszedl czas na zasluzona drzemke na werandzie.
Czujemy sie jak na wakacjach.
Zapiski z podróży do miejsc dalekich i bliskich, z lekkim plecakiem, odwagą w sercu, otwartymi oczami i ciekawym świata umysłem.
A jak miałybyście się czuć w takich okolicznościach przyrody?!
OdpowiedzUsuńŚniadanie smakowicie wygląda, mniam..
A co sączy Ci się w uszko ?
Ps. Uśmiech masz jeszcze jaśniejszy :) Do jakiej nirwany zawędrujesz ..wolę sobie nie wyobrażać :)
OdpowiedzUsuńDo ucha saczyl sie Jack Johnson, muza w sam raz na bujanie sie w hamaku!
OdpowiedzUsuń