Dobiegl konca moj pobyt w Tajlandii. Nie jest latwo wyjechac, tak latwo tu podrozowac. W nocnym mikrobusie do Chiang Khong, czyli na granice z Laosem, podsumowalam sobie krotko te 25 dni.
Najlepsze jedzenie: u Naa i w Charlie and Lek w Pai.
Najlepsze miejsca do relaksu: Sangkhla i Pai.
Najbardziej stymulujace znajomosci: Sabine i David.
Najbardziej ostre jedzenie: u Naa w Pai.
Najlepsze masaze: tajski w wiezieniu dla kobiet i stop w Silver Hands w Chiang Mai.
Pora teraz zagubic sie w Laosie...
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Pai. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Pai. Pokaż wszystkie posty
wtorek, 24 listopada 2009
niedziela, 22 listopada 2009
Pai, dzien drugi
Pai coraz bardziej mi sie podoba, wiec postanowilam zostac tu jeszcze jeden dzien. Dzis, jak przystalo na dwie inteligentne kobiety, ruszylysmy z Sabine na gorskie drogi miejskimi rowerami, budzac po drodze zasluzone zdziwienie i mniej zasluzony podziw. Przed wyruszeniem w trase zjadlysmy przepyszne sniadanie w Good Life.
Pierwszym przystankiem byl basen z woda z termalnych zrodel,
drugim wawoz,
a po dosc meczacej wycieczce i przepysznym obiedzie w Charlie and Lek przyszedl czas na zasluzona drzemke na werandzie.
Czujemy sie jak na wakacjach.
Pierwszym przystankiem byl basen z woda z termalnych zrodel,
drugim wawoz,
a po dosc meczacej wycieczce i przepysznym obiedzie w Charlie and Lek przyszedl czas na zasluzona drzemke na werandzie.
Czujemy sie jak na wakacjach.
sobota, 21 listopada 2009
Relaksu ciag dalszy - Pai
Uleglam namowom Davida, zrezygnowalam z rejsu z Tha Ton do Chiang Rai i w drodze powrotnej z Soppongu do Chiang Mai zatrzymalam sie w ulubionej miejscowosci hippisow, artystow, (pseudo)filozofow i ludzi pozytywnie zakreconych - Pai. Wreszcie spelnia sie moje marzenie o bambusowej chatce na palach, wreszcie moge lezec w hamaku z ksiazka i niewiele robic. A poniewaz ma byc odpoczynek, wracam na hamak, podziwiac powyzszy widok!
Subskrybuj:
Posty (Atom)