Mityczna "wyspa Jamesa Bonda" ("Czlowiek ze zlotym pistoletem")... Opiewana zatoka Phang Nga... Dalismy sie skusic porywajacym opisom i zrobilismy postoj w miasteczku Phang Nga, lezacym nieopodal tej slawnej zatoki. Owszem, znalezlismy tu miejsce, ktore zaparlo nam dech - swiatynie, w ktorej znajduja sie niezwykle graficzne wyobrazenia mek piekielnych, czekajacych na grzesznikow. Kto ostatnio cos przeskrobal, pewnie poczuje dreszczyk niepokoju przebiegajacy wzdluz plecow na widok owych scenek... Wstepu do swiatyni strzega przedziwne postaci bogow, niepokojace i porazajace kiczem, zreszta sami ocencie!
Po nocy w najbardziej eksluzywnym pokoju hotelowym, w jakim nocowalismy w Tajlandii,(klimatyzacja, goracy prysznic, minibarek, telewizja satelitarna wprost z Pakistanu...) ruszylismy w rejs. Zatoka niestety nie porazila nas swoim pieknem, ale dozac do obiektywizmu zgodzilismy sie, ze zapewne jest to wynikiem faktu, ze widzielismy juz przecudne okolice Yangshuo, zatoke Halong, a i jezioro odwiedzone przez nas zaledwie dwa dni wczesniej bylo piekne... Mam nadzieje, ze mimo naszego niepelnego entuzjazmu, zdjecia dostarcza Wam doznan estetycznych. (Na dwoch pierwszych widac prehistoryczne malowidla.)
W drodze powrotnej plynelismy wsrod lasow namorzynowych, ktore pelnia role naturalnego buforu pomiedzy morzem a ladem, a wygladaja tak:
poniedziałek, 22 lutego 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Sprytnie zrobione to zdjęcie z w Twojej dłoni.Niesamowicie wyglądają te skały wynurzające się z wody, o tak różnorodnych kolorach. Całuski
OdpowiedzUsuńA ja musiałam szybko te potwory na zdjęciach przewijać bo strachliwa jestem i nie chcę żeby nawiedzały mnie w snach. Rzeczywiście bardzo obrazowe. Od dzisiaj nie grzeszę;)
OdpowiedzUsuńściskam, d