niedziela, 30 maja 2010

Surry Hills 2010



Ostatni przystanek na trasie w Australii: Sydney. Na mnie zdecydowanie najwieksze wrazenie wywarla slynny budynek Opery, o czym sie przekonacie, ogladajac zdjecia. Tak, widoczna jest prawie na kazdym z nich!









Opere ogladalismy z zewnatrz, z pokladu promu plynacego do Manly, z nadbrzeza, z rana, z wieczora, oraz od wewnatrz, na specjalnej wycieczce za kulisy. Akurat rozpoczal sie festiwal Vivid Sydney i noca na slynnych zaglach wyswietlane byly obrazy i filmy zaprojektowane przez zone Lue Reeda.











Ktora wizualizacja najbardziej Wam przypadla do gustu? :)

Poza Opera zwiedzilismy naprawde rewelacyjna Galerie Sztuki Nowej Poludniowej Walii, na ktora niestety mielismy zbyt malo czasu, a ostatnia noc w Australii - i ostatnia noc wspolnej podrozy - uczcilismy wieczorna wizyta w Obserwatorium. Na wlasne oczy widzialam Saturna! Naprawde otoczony jest pierscieniem ;) Dowiedzialam sie rowniez, ze nasze Slonce jest mniej wiecej w polowie zycia, wiec mozemy wszyscy odetchnac: swiat sie nie skonczy za naszego zycia!

I tak, wsrod deszczu i chmur, opuscilam Australie i ruszylam ku zielonym pastwiskom Nowej Zelandii... Raport wkrotce!

2 komentarze:

  1. Ta opera zawsze wygląda kosmicznie! Z rana i z wieczora ... etc :-)
    Wybieram ..hmmm.. chyba tą z piórkami i ...astrami ?
    Chociaż ... na tle nocnego nieba te barwne też są bajeczne..
    No to wybieram .. wszystkie !
    Buziaki skarbie kochany :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. mnie najbardziej podoba się 2-da od końca.
    Właśnie wczoraj w moim "ulubionym " serialu akcja odcinka toczyła się w Sydney i widziałam operę w kilku ujęciach no i wiele Ladnych miejsc.
    Zachowam ten odcinek dla Ciebie.Całuski :)

    OdpowiedzUsuń