piątek, 19 marca 2010
Dwie wieze
Wiem, wiem, malo oryginalny tytul posta z Kuala Lumpur, ale blizniacze wieze Petronas Towers dominuja nad tutejszym miejskim krajobrazem!
Czy pisalam juz, ze Malezja bardzo przypadla mi do gustu? ;) Kuala Lumpur takze, pomimo mojej pewnej takiej niecheci do wielkich miast. Pierwsze dwie noce spedzilismy u laryngologa Weanu (oczywiscie Couch Surfing!), ktorego widzialam jedynie raz... A konkretnie jego plecy widzialam, gdy wychodzil rano do pracy... W duzym, pustym mieszkaniu koczowalo nas osmioro, nasi gospodarze, jak podejrzewam, zajmowali druga czesc mieszkania. Nie tak pojmuje idee Couch Surfingu, wiec przenieslismy sie do uroczego hostelu w rejonie miasta zwanym Zlotym Trojkatem. Przyznac jednak musze, ze widok na KL z okien naszych nieobecnych gospodarzy byl obledny!
Duzo chodzilismy po miescie, glownie od jednego centrum handlowego do drugiego w poszukiwaniu klimatyzacji, bo okropnie tu goraco! Na lacznik pomiedzy wiezami budynku Petronas nie wjechalismy, bo o 8 rano w kolejce po bilety (wydawane od 8:30) czekalo grubo ponad sto osob. Najwieksza ptaszarnie swiata postanowilismy odwiedzic przy kolejnej bytnosci w KL, gdyz cena biletu przy naszym budzecie okazala sie zaporowa, szczegolnie w porownaniu do smiesznie niskich cen jedzenia (lunch w "suszarni" - 15zl!). Dwukrotnie za to wybralismy sie do kina, na Alicje z Krainy Czarow (bilet w promocji "tanie srody" w multipleksie - 7zl) i wreszcie na Avatara w 3D (16,50zl). Wybralismy sie tez na spacer po pieknym parku Lake Garden, gdzie obserwowalismy igraszki jeleni i makakow [dwuznacznosc zamierzona ;>].
Odwiedzilismy ogrody, gdzie rosna hibiskusy (narodowy kwiat Malezji) i orchidee.
Zwiedzilismy Narodowy Meczet, gdzie dla przyzwoitosci musielismy odziac sie w fioletowe togi.
Phil droga kupna nabyl netbooka, dzieki czemu, mam nadzieje, bede regularniej zamieszczas wpisy. Troche mizernie wygladaja nasze dokonania w KL, ale upal nas pokonal...
Obrazki rozproszone zebrane:
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
No to pięknie.
OdpowiedzUsuńWidze ,że na ceremonię w kościele nie zdążyliśmy.
Ale kieckę miałaś extra.
Widziałem kwiaty ,restauracje ,noc poslubną a świadkowie to to włochate.
Edytka mam nadzieję ,że Phil nie czyta po polsku.
oponka
Oponki komentarze są niemalże równie ciekawe, jak Twoje relacje z podróży, haha
OdpowiedzUsuńZawsze miałam gorsze wyobrażenie o Malezji a tu
miłe zaskoczenie.Pa
Oponko, Phil na Twoich komentarzach uczy sie polskiego! :)
OdpowiedzUsuńEdytka pozostało mi jedynie mieć nadzieję ,że Phil nie będzie tak pojętnym uczniem .
OdpowiedzUsuńCzy On wie ,że jego szef był w Polsce ?
Wracając do Twojej przygody to my nie znaliśmy tego świata z takiej strony myśleliśmy ,że tam to już koniec świata .
Że tylko drzewa ,rzeki ,zwierzęta ,świątynie a tu masz rozwinięte ,cywilizowane kraje i społeczności.
Obawiam się ,że oni zaczną do nas przyjeżdżać zobaczyć jak kiedyś się żyło .
Malezja to już obraz tego jak będzie.
Do zobaczenia w święta.
oponka
makaki serdecznie pozdrawiają :)
OdpowiedzUsuńSciskam Makaki bardzo mocno! :*
OdpowiedzUsuń