sobota, 9 stycznia 2010

Juz nie ma dzikich plaz... A jednak!

Zgodnie z planem, autobus prowadzony przez szalonego kierowce, usilujacego nauczyc wszystkich uzytkownikow drogi naczelnej zasady, ze kto wiekszy, ten lepszy, dowiozl mnie do Kep, ostatniego przystanku na kambodzanskiej trasie. W czasach przedrewolucyjnych Kep bylo niezwykle popularnym nadmorskim kurortem, ulubionym miejscem wypoczynku krola. Nic wiec dziwnego, ze Czerwoni Kmerzy postawili sobie za punkt honoru zniszczenie tego pieknego miasteczka. Swiadectwem tamtych czasow sa szkielety modernistycznych willi, stojace na zboczach wzgorza. Te ruiny maja jednakze nowych wlascicieli, zamoznych, lecz niezainteresowanych odbudowa pieknych budynkow, lecz jedynie wzrostem wartosci ziemi. Wiekszosc z nich zasiedlona jest przez nielegalnych mieszkancow, dla ktorych taki dom jest prawdziwym luksusem.



Jako ze Kep lezy nad morzem, mozna tu poplazowac, choc najladniejsze w tej okolicy plaze znajduja sie na niewielkiej wysepce Koh Tonsay, gdzie spedzilam dzisiejszy dzien. Zamieszczam rowniez kilka obrazkow z nadmorskiego zycia oraz kolejna fotozagadke (ze smutna satysfakcja zauwazyc mi przyszlo, ze nie podolaliscie poprzedniemu zadaniu, co wiecej, poddaliscie sie bez proby!): co przedstawia ostatnie zdjecie?










Jutro z samego rana ruszam do Wietnamu na zasluzony dluzszy odpoczynek na wyspie Phu Quoc.

14 komentarzy:

  1. urzadzenie do ostrzenia kambodżańskich noży? :)
    Pozdrowienia z Bremen!
    maq

    OdpowiedzUsuń
  2. saturator ;), albo ..
    kambodżańską wirówkę do bielizny ;)
    na poważnie - nie mam pojęcia :)

    Ps. Zdjęcia z łodziami fenomenalne.

    OdpowiedzUsuń
  3. katarynka?
    urządzenie rolnicze do miażdżenia ziarna?
    zabawkę czerwonych khmerów do rozgniatania kostek palców?
    hmmmmmmmmmm...........
    long time, no see
    a w Warszawie takie śniegi, że aż trudno sobie wyobraźić że gdzieś daleko jest słońce i ciepło...
    Sciskam,
    d

    OdpowiedzUsuń
  4. :D
    albo maszyna do waty cukrowej :)
    ..
    a pociągi na trasie Wawa-Kraków mają dziś 10-cio godzinne opóźnienie ! Chyba jeszcze stoją gdzieś w polu.
    Buziaki skarbku.

    OdpowiedzUsuń
  5. duży dziadek do orzechów :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Konkurs nadal pozostaje nieroztrzygniety, czekam na kolejne propozycje :) Zwyciezca dostanie nagrode! Aha, licza sie jedynie odpowiedzi publikowane tutaj ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. to może wyciskarkę do owoców????
    Filipka :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Edytka nie wiemy co to jest za maszyna ,niby dziadek do kokosów tak jak ktoś to zauważył,ale te wystające wkręty i koło obrotowe przeczą temu .
    Kiedyś widziałem taką polską komedię gdzie wsadzano kury a nawet koguty do takiej maszyny rach- ciach i jajko zniesione ,te malunki wskazują na analogiczne przeznaczenie ,no ale ta korba ,to musi być jakaś prasa ,może nawet maszyna drukarska.
    Nie wiedziałem ,że tu się też pisze ,ale skoro tak to ten blog będzie nasz ,jak myślisz.

    oponka

    OdpowiedzUsuń
  9. Konkurs trwa nadal :) Podpowiem troszke: Maq, masz troche racji, te maszyny pozostaly w Kambodzy po Francuzach! Ci z Was, ktorzy wskazuja na miazdzenie, tez sa bliscy prawdy. Opcja: dziadek do kokosow jest powalajaca, lol! Propozycje Dorotki makabryczne, ale tez sie usmialam. Elus i Oponka, broncie honoru rodziny! Pisze sie tu, pisze :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Edytka no miałaś złapać się za głowę ,że to przecież Twój blog a nie uzurpatora ,no ale jesteś delikatna .
    Ta maszyna to nie zgadnę -jest to prasa stacjonarna ,ale co oni tym gniotą lub wyciskają a nawet wciskają to nie wiem,czort z nimi .

    A czego nie kupisz sobie tej willi ?
    Wiem ,wiem bo Ci dmuchneli 30 dolców.

    Trzymaj się .
    Oponka

    OdpowiedzUsuń
  11. Jestem delikatna i subtelna jako ten motylek, droga Oponko! Uwierz mi, pytalam o te wille, ale wszystkie zostaly wykupione w okresie dramatycznych przemian politycznych przez partyjnych za bezcen, obecnie cena ziemi w Kep przerasta moje mozliwosci. Zabraklo mi akurat 30 papierow! ;)

    Poniewaz, jak widze, wyprztykaliscie sie z pomyslow, oto rozwiazanie perfidnej zagadki: na zdjeciu widac maszyne do kruszenia lodu :) Pani sprzedajaca tukaloki, czyli koktajle owocowe, kladzie na ostrzu obracajacym sie w poziomie bryle lodu, przyciska ja praska z wystajacymi srobkami i kreci, a pokruszony lod trafia do podstawionej miseczki. Zdecydowanie Wasze pomysly byly ciekawsze, zastanawiam sie, kto zasluzyl na nagrode pocieszenia... :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ale si ubawilam, czytajac te komentaeze, ja tez bym nie odgadla co to jest za ustrojstwo, sklanialam sie do wyciskarki winogron na wino,papa

    OdpowiedzUsuń