niedziela, 7 marca 2010

Powrot do przyszlosci

Pierwsze wrazenie z Malezji: przekraczajac granice z Tajlandia, zmienilismy strefe czasowa nie tyle o faktyczne 60 minut, ile o blisko 60 lat! W porownaniu z reszta Azji Pld-Wsch, Malezja jest krajem bardzo wysoko rozwinietym... Malezyjskie autostrady moglyby przecinac Austrie, z pewnymi drobnymi roznicami, przypominajacymi, ze to jednak Azja: poboczem suna skutery, a wzdluz drogi rosna gaje palmowe.

Dosc meczaca podroz pociagiem (pierwszy raz w zyciu w ten sposob przekroczylam granice panstwowa!), a pozniej luksusowym, klimatyzowanym autobusem, przywiodla nas do krolewskiego miasta Kuala Kangsar. Swoja siedzibe ma tutaj sultan dzielnicy Perak i jest to zaprawde imponujaca siedziba! Szkoda tylko, ze sultan nie zechcial zaprosic nas do siebie na herbatke... Musielismy zadowolic sie widokiem palacu z zewnatrz.





Bez problemow i za niewielka oplata mozna zwiedzic galerie, prezentujaca trofea sportowe sultana, prezenty podarowane przez glowy stanu, kolekcje pior wiecznych, zegarkow i pileczek golfowych wladcy... Udalo mi sie znalezc akcent polski: podarowalismy Jego Wysokosci model czolgu...





Drugie muzeum, znajdujace sie w poblizu, niestety jest w stanie rekonstrukcji, ale sam budynek, wzniesiony bez uzycia ani jednego gwozdzia, robi duze wrazenie.



W Kuala Kangsar znajduje sie takze imponujacy, mogacy pomiescic jednoczesnie 2300 wiernych, meczet Ubudiah. Anegdotka, zwiazana z jego budowa: aby wybudowac meczet, sprowadzono marmur az z Italii. Niestety, na placu budowy wywiazala sie awantura pomiedzy dwoma sloniami, wykorzystywanymi jako zwierzeta pociagowe, w wyniku ktorej marmur ulegl zniszczeniu... Zwiedzanie meczetu bylo doswiadczeniem troche surrealistycznym, gdyz srogi straznik nakazal mi udac sie w rejony zarezerwowane dla kobiet, a ktore byly niedostepne dla mnie (powod prozaiczny - zamkniete drzwi). Philowi udalo sie zobaczyc wiecej, ale i tak meczet najwieksze wrazenie robi z zewnatrz.







Kilka luznych impresji z ulic Kuala Kangsar...

















A na zakonczenie prawdziwe "kwiatki", ktore pozostawie bez komentarza (chyba, ze okaze sie on pozadany!):



8 komentarzy:

  1. Faktycznie, zupełnie inny świat, widać ład i porządek, zadbane budynki i teren wokól, no i ta równa nawierzchnia, żeby tak u nas...

    OdpowiedzUsuń
  2. Edytka a tak to chciałem zapytać - czy będziesz na Święta ?

    oponka

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudne zdjęcia robisz Edytko! Ale złość ogarnia gdy się patrzy jak tam traktują kobiety...

    Napisz, proszę, jak się czuje człowiek, który przez wiele dni, tygodni nic nie musi... i czy życie na walizkach,ciągle w drodze nie nuży?
    Ucałowania,
    Aga

    OdpowiedzUsuń
  4. ..no, mimo wszystko ..
    Hop hooooop !!

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej hej :) Na swieta bede! Jakies w sierpniu pewnie sa? ;) Zycie na walizkach bywa uciazliwe i wcale nie jest tak, ze nic nie musze, wrecz przeciwnie! Musze rano wstawac, zeby zdazyc dojechac, gdzie zmierzam, musze znalezc nocleg, dobre i tanie jedzenie, czytac mape, nosic ze soba caly dobytek... Mnostwo rzeczy musze! Po powrocie do domu chyba tydzien bede spac ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Może być Święto Wojska Polskiego ? ;)
    Jak nie zdążysz, to wprowadzimy zwyczaj obchodzenia Dnia Powrotu Maliny. Cmok :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Hmmm, a mnie się ten ład i porządek nie bardzo podoba... Co to za zwyczaje, że drzwi przed Tobą zamykają? A ta pani w chuście na przedostatnim zdjęciu nie ma najszczęśliwszej miny.
    Sciskam, d

    OdpowiedzUsuń
  8. No tak, ten aspekt nie jest urzekajacy, by uzyc lagodnych slow... Niemniej jednak brak hald smieci walajacych sie na kazdym kroku nadal mi odpowiada! ;) Nie jest tak zle tutaj, jak myslalam, z islamem. Owszem, obecny jest na kazdym kroku, ale "zwykli" ludzie nie zachowuja sie jak bojownicy wiary. Trzy kultury zamieszkujace Malezje wydaja sie byc w miare tolerancyjne dla siebie. Raz na ulicy widzialam biedaczke zakwefiona w wersji ultra, na czarno, z dziurkami na oczy... Przerazajace!

    OdpowiedzUsuń