czwartek, 26 stycznia 2012

Zdjęcia, zdjęcia!

Wpis z Cali (poniżej) jest wreszcie uzupełniony o zdjęcia! Uwaga, niektóre są drastyczne!

A poza tym... W poniedziałek rano poleciałam do Cucuty, gorącego i dość brzydkiego miasta leżącego przy granicy z Wenezuelą. Metodą kombinowaną przekroczyłam granicę, odstałam 2 godziny w kolejce po stempel wjazdowy do Chavezueli i ruszyłam do konsulatu kolumbijskiego złożyć papiery (w ilości ok. 156) niezbędne do uzyskania wizy pracowniczej. W konsulacie usłyszałam, że jest już za późno (a była 10:30) i muszę wrócić następnego dnia, najlepiej o 7 rano, żeby być na początku kolejki. Wróciłam więc do Cucuty i wprowadziłam do zaskakująco czystego i spokojnego hotelu "na godziny", gdzie doba kosztowała mnie niewiele więcej niż jedna godzina.

Drugiego dnia z samego rana zjawiłam się w konsulacie, byłam czwarta w kolejce. O 9 rano zaczęły się komplikacje. Najpierw zabrakło prądu, więc nie działały komputery, więc nie można było wystawiać wiz. Potem pojawił się jakiś lokalny koleś z pięcioma gringos (czyli Amerykanami), którym załatwił audiencję z urzędnikiem konsularnym poza kolejką w zamian za datek na rzecz zakupu napojów gazowanych (cyt. dosł.). Potem była przerwa na kawę. Potem okazało się, że moi szefowie muszą na cito dosłać mi kolejny dokument, na szczęście wystarczył skan przesłany na maila. Potem była przerwa na lunch. Potem musiałam zrobić dodatkowe kopie paszportu. Potem musiałam zrobić kopie tych kopii oraz innych oryginałów i ich kopii, które ze sobą przywiozłam. Po "jedynych" siedmiu godzinach wysiadywania jajka i uiszczeniu opłaty w wysokości 255 USD, stałam się dumną posiadaczką wizy pracowniczej ważnej na cały jeden rok. Na szczęście aby ją odnowić, nie będę musiała wyjeżdżać z Bogoty, wystarczy ponownie przedstawić cały komplet dokumentów i zapłacić frycowe...

Wyraźnie zmęczona, lecz wszakże z tarczą, posiliłam się przepyszną zupą rybną (kto zna: zupełnie jak chowder) i ruszyłam w 15-godzinną podróż autokarem do Bogoty. Teraz bez przeszkód mogę zacząć pracę!

3 komentarze:

  1. kliknąłem zupełnie z nienacka. serdecznie pozdrawiam od maków z Wrocławia . coś ty wymyśliła to dopiero doczytam, ale zapowiada się ciekawie :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hola Maki, wszyscy już z powrotem na polskiej ziemi? Wymyśliłam, że tu mnie jeszcze nie było i jakoś na dłużej utknęłam ;] Ściskam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Z żalem konstatuję, że porzuciłaś nasze SJO na rzecz kolumbijskiego :-) A u nas znowu reformy, przerabianie dobrego na lepsze. Pozdrowienia od Wszystkich
    Aga

    OdpowiedzUsuń