niedziela, 6 czerwca 2010

Trawa zielensza...

Jest takie angielskie powiedzenie, ze trawa zawsze jest bardziej zielona tam, gdzie nas nie ma. A kiedy wreszcie dotrzemy tam, gdzie nas nie bylo, a gdzie zawsze chcielismy pojechac, czasami roznie bywa... Nowa Zelandia widziana jeszcze z lotu ptaka budzi wielkie oczekiwania. Moge juz bezpiecznie powiedziec, ze te oczekiwania w zetknieciu z ziemia sa jak najbardziej spelnione! Trawa jest zielensza, wzgorza bardziej malowniczo tocza sie ku horyzontowi, woda jest slodsza i czysciejsza, a delfiny przyjazniejsze i radosniejsze. Mowia, ze z obu wysp Nowej Zelandii Polnocna, na ktorej jestem, jest ta brzydsza siostra... Jesli to prawda, jak cudnie musi byc na Poludniowej, skoro otacza mnie tak idealne piekno?!

Wyladowalam w Auckland i dzieki temu, ze nie spedzilam wiele czasu w jego centrum, uwazam je za naprawde sympatyczne, przyjazne miasto. Pierwsze noce spedzilam w butikowo-kawiarnianej dzielnicy Parnell, w hostelu, ktory niegdys byl rezydencja krolowej Tonga! Najwiekszych emocji podczas pobytu w Auckland dostarczyly mi odwiedziny w tutejszym oceanarium, gdzie... plywalam wraz z rekinami i gigantycznymi plaszczkami! Choc nie jeden raz widzialam rekiny na zywo podczas nurkowan, jednak taka bliskosc z nimi wywoluje dreszczyk emocji. Choc moze byly to dreszcze spowodowane niska temperatura wody ;)

Z Auckland ruszylam w poszukiwaniu slonca na polnoc, do miejsca zwanego Zatoka Wysp, czyli Bay of Islands. Wysp jest tutaj 144, na niektorych z nich mieszkaja kiwi i inne zagrozone gatunki ptakow, a na innych maja swoje rezydencje milionerzy. Zatoke zwiedzilam z pokladu lodzi, widoki byly calkiem niezgorsze, prawda?













Glowna atrakcja rejsu bylo spotkanie z delfinami, ktore byly wyjatkowo przyjaznie do nas nastawione, krecily sie wokol lodzi przez przynajmniej 15 - 20 minut i pokazywaly sztuczki niemalze jak w delfinarium! Wiecie, ze pewne doswiadczenie w obcowaniu z tymi uroczymi ssakami mam, ale te zamieszkujace Pacyfik u wybrzezu Paihii byly naprawde wyjatkowo nastawione na budowanie dobrych relacji z naczelnymi!

Dzis jestem w Waitomo, gdzie przywiodly mnie swiecace w ciemnosciach robale zamieszkujace tutejsze jaskinie. Brzmi malo romantycznie, prawda? Lecz gdy jest ciemno i nie widac, ze to kremowe robale wielkosci zapalki, tysiace swiatelek uczepionych pod sufitem jaskini tworza zaiste magiczna atmosfere. Czekam jeszcze na prawdziwy gwozdz programu, czyli przeprawe lodzia przez jaskinie pod tym rozgwiezdzonym sufitem... pada deszcz i poziom wody w jaskini jest zbyt wysoki. Trzymajcie wiec wraz ze mna kciuki, by do jutra woda opadla!

4 komentarze:

  1. Nie bardzo podoba mi się pomysł pływania z płaszczkami i rekinami :-/
    Dobrze, że dowiedziałam się po fakcie.

    TRZYMAM KCIUKI !

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeesh proshed dwem tod wodospad?!

    OdpowiedzUsuń
  3. A mnie sie bardzo podobal! :))) Zaledwie dwa lub trzy gatunki rekinow sa naprawde grozne, cala reszta zawsze woli sie oddalic. Albo wcina kryl ;) Phil, you actually almost managed to get one word right! ;) Dzis poszedlem nad dwa wodospady! Keep revising ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Pewnie już po fakcie, ale pogoda dopisała?
    Coż za wspaniale widoki na ziemi a co mówić pod wodą. Tylko zazdrościć - oczywiście pozytywnie.:)

    OdpowiedzUsuń